Plan na najbliższe miesiące...

Nastał etap planowania w moim życiu. Z mojego związku zostaną tylko wspomnienia. Muszę w końcu wziąć się za siebie. Chcę spełniać swoje marzenia. Zacznę od pracy za granicą. Mam nadzieję że wypali. Zarobię mam nadzieję chociaż na spełnienie moich małych marzeń. Choć chciałabym spełnić wszystkie jak najszybciej.
Studia, praca, taniec i fotografia (może studia właśnie w tym kierunku). Chciałabym w końcu uwierzyć że mi się to wszystko uda. Chcę w końcu uwierzyć w siebie! Nie być już zastraszoną dziewczyną która boi się realizować marzenia.!
W końcu po to są. Są po to by je realizować! Czemu ja mam tego nie zrobić? Bo jakiś dupek mi wmawia że nie dam rady? Niech spada!
Tak bardzo go kocham... Ale rozum zaczyna wygrywać z sercem. Myśl o samotności jest okropna. Ale widać los tak chciał. Nie jestem idealna ale jestem sobą! Nie mogę pozwolić by znów się ktoś mną bawił jak Adam i wmawiać coś co jest nie prawdą. Trudno jest pogodzić się z tym że już go nie będzie. :(
Coraz gorzej się czuje. W nocy nie mogłam spać. Myślałam. I doszłam do wniosku że przez niego cały dzień nie jadłam. A dziś mi nie dobrze na widok jedzenia. :(
Muszę być silna. Będę taka jaką Zawsze nie chciał ale nie będzie miał. Więcej szans mi nie mogę dać (choć znając mnie to pewnie tylko slowa) ale będę się starała wygrać z głupiutkim sercem.
Czas na spełnianie marzeń.

Dziękuję wszystkim którzy mnie wspierają. <3
Janettt

2 komentarze:

  1. Trudno coś mądrego napisać, skoro Was nie znam. Czasem jest tak, że ludzie potrzebują od siebie odpocząć, żeby coś zrozumieć! Ja z moim obecnym mężem jestem drugi raz. Kiedyś byliśmy parą, ale nam nie wyszło, byliśmy chyba za młodzi. Rozstaliśmy się na kilka lat, a potem wróciliśmy do siebie. Jeżeli macie być razem to będziecie, ale widocznie musicie do tego dojrzec.

    OdpowiedzUsuń
  2. My już dwa razy się rozstalismy. :D
    Oficjalnie to w sumie raz. Ale to na 3 miesiące i nie były to najlepsze miesiące w moim życiu. Myślałam że znów będę załamana i się nie podniose, ale przeplakalam dwie noce przed przyjazdem wczoraj do domu. Ale jak weszłam do domu, ogarnęłam się - zaczęłam mu się przyglądać. Nie umiałam być zła ani smutna. I ta jego minka jak udawał że nie widzi ze na niego patrzę. Troszeczkę przegielam z "wyznaniami" na fb (poniosło mnie jak zwykle w emocjach, ale muszę z tym walczyć) no i się zdenerwował. Ale cóż. Niby jest obrażony ale mnie kocha. Teraz to wiem i nie chce więcej w to watpic. Zamierzam się zmienić. Nie płakać gdy znów powie że jestem gruba czy coś. Wtedy to go pierdzielne w łeb aż mu gwiazdy zamigoczą i zrobię coś ze sobą. O pracę też postanowiłam w końcu zawalczyć. Z jednej strony było mi na rękę siedzieć w domu a z drugiej przez to miałam coraz większego doła. Ja muszę coś robić żeby normalnie funkcjonować. Tak jak u rodziców mogę sobie pozwolić na zwożenie drzewa czy rąbanie a tu nie mam co robić. CV złożyłam może coś z tego będzie, ale jestem bardzo nieśmiała więc cholernie się boje. Nie lubię kontaktu z ludźmi. A jak nie wyjdzie to na 3 miesiące wyjeżdżam za granicę. Mam nadzieję w końcu zacznie się układać. :)

    OdpowiedzUsuń

Skoro już tu jesteś mam nadzieję zostawisz jakiś ślad. :)

Copyright © 2014 Świat obiektywem Janettt , Blogger