Box kosmetyczny od Uczesani.pl

Zastanawiałam się jak tą recenzję "ugryźć". Ostatecznie postanowiłam utworzyć jeden konkretny wpis! Pojedyncze wpisy na temat kosmetyków z boxa znajdziecie na moim koncie DressCloud  - po prawej stronie na blogu są też okienka z DC, więc bez problemu traficie. ;)
Boxa, raczej same kosmetyki, bo niestety z przesyłkami "coś" się stało, wysyłali 2 raz już niestety bez pudełeczka (smutno mi, że nie mam do kolekcji :P ) dostałam, ponieważ zgłosiłam się do kampanii na ambasadorka-kosmetyczna.pl, co uważam za błąd! Dlaczego? A no dlatego, że tym razem nie zagłębiłam się w regulamin! Pamiętajcie - zawsze jak gdzieś się zgłaszacie CZYTAJCIE REGULAMINY! Co w tym jest takiego "ujmującego"? A no to, iż akceptując regulamin zgodziłam się na wykorzystywanie moich zdjęć jako ich własność również komercyjnie - czyli nadzwyczajniej w świecie oni zarabiają na mojej "treści" (tak też nazywa się fotografie, filmy itp.), a ja mam z tego jednie próbki. No cóż. Samo to że zgodziłam się na testowanie próbek to jest wyczyn - jak można wywnioskować coś po próbkach?! Człowiek ucz się na błędach i mam nadzieję to ostatni mój poślizg w życiu. Ale wystarczy o moich wpadkach czas zacząć recenzję!


Na pierwszy ogień rzućmy G Synergie Czarna Maska Peel Off Głęboko oczyszczająca. Z całego zestawu to jeden z czterech kosmetyków, które jestem w stanie rzetelniej zrecenzować.
Maseczką jestem bardzo miło zaskoczona. Działa lepiej niż Pilaten (przynajmniej w moim odczuciu i jak się okazuje nie tylko) - efekty są bardziej widoczne. Co prawda miałam uczucie lekkiego napięcia na skórze, ale poza tym dość dobrze produkt poradził sobie z usunięciem zaskórników. Niestety usuwanie tej maski jest dość bolesne - Pilaten jest łagodniejszy w tej kwestii. Skóra stała się nieco gładsza, oczyszczona, ale czy ujędrniona albo czy redukuje przebarwienia? Po jednym użyciu ciężko stwierdzić. Z pewnością pory były zwężone.
Maseczka dość łatwo zastygała/zasychała choć długo ze względu na ilość jaką nałożyłam (po 20 min tylko z dwa miejsca nie zaschły). 
Po pierwszym użyciu jestem zadowolona z produktu i jeśli nadarzy się okazja chętnie go zakupię, choć to droższa inwestycja od Pilaten - jednak od czego są promocje i rabaty. ;) Drugie użycie również było w porządku choć to ściąganie maski jest bolesne, ale efekty zacne. Także maska jest dość wydajna bo starczyło mi na drugi raz nie na całą buzię co prawda, ale na najbardziej problematyczne miejsca głównie w strefie "T".



To przejdźmy dalej. Teraz czas na Odżywkę (40 ml) i Szampon (60 ml) Beaver Professional do włosów suchych i zniszczonych. Moje włosy suche może nie były, ale zniszczone na pewno przez szczotkę TT! Tak - ta szczotka potrafi zniszczyć włosy, więc uważajcie (oczywiście nie każdym włosom zrobi krzywdę). 

Szampon i odżywkę testowałam zarówno razem i osobno, choć najlepiej radzą sobie w parze. Włosy są pełne blasku, w miarę łatwo się rozczesują bez większych pomocy odżywek w sprayu. Dodatkowo objętościowo wydaje się ich więcej, nadają włosom zdrowo wyglądającego puchu (nie szopy!). Jedynie co mnie zraziło to zawartość SLS w szamponie! Pienił się niesamowicie, no a teraz wiadomo dlaczego. Niestety produkty są drogie. Myślę, że jeżeli usuną te SLS'y to byłabym bardziej skłonna do zakupu tych kosmetyków do włosów, bo działają rewelacyjnie.
Odżywkę trzeba było zostawiać na chwilę, ale ja zostawiałam na 15-20 min, niestety gdy spłukałam chwilę po nałożeniu (ok 5min) to włosy nie chciały się tak ładnie czesać. Poza tym jestem zadowolona. 


Kolejnym kosmetykiem jest Maska arganowa do włosów w czepku BEAVER Professional Argan Oil. Ta marka mnie naprawdę zadowoliła choć początek z kapturem nie był taki prosty!
Biorąc prysznic utrudniłam sobie życie - chciałam sobie zaoszczędzić czasu no i wyszło w drugą stronę. Założenie kaptura powinno być dziecinnie proste - wyjmujesz z opakowania, zakładasz na głowę wkładając w niego wszystkie włosy, regulujesz taśmą by nie zsuwał się, masujesz i czekasz aż maska się wchłonie i zacznie działać. Może jestem dziwna, ale pokonała mnie taśma samoprzylepna. Udało mi się chyba nawet rozerwać kawałek czepka. Jak udało mi się ogarnąć taśmę, która nie chciała się trzymać, karteczka z napisem marki w złotym kolorze po prostu się ulotniła (a wcześniej nic nie pomogła w niezsuwaniu się czepka). No nic - ostatecznie na czepek założyłam ręcznik i tak zabrałam się za inne czynności pielęgnacyjne (już po wyjściu z pod prysznica). Włosy czułam, że śmierdzą - jak macie psa i go kąpiecie to taki właśnie był smród - mokrego psa. :/ Po tylu wpadkach, bałam się co będzie z moimi włosami po tej masce. Oczywiście po 20 może więcej minutach zmyłam ją, osuszyłam włosy ręcznikiem i poszłam spać - z mokrymi, nie lubię suszyć włosów.
Po przebudzenia, poczułam, że moje włosy są inne niż zwykle. Pierwsze co pobiegłam do lustra w łazience - na szczęście mam do niego 2 kroki od łóżka, więc znalazłam się przy lustrze dość szybko. ;) Patrzę w lustro i nie wierzę. W dotyku moje włosy były miękkie, delikatne, lekkie, a w lustrze zobaczyłam lekko uniesione, puszyste (bez przesadyzmu), lśniące kosmyki. Byłam oczarowana efektem. Wróciłam do łóżka przebudził się Adam i pytanie "co zrobiłaś z włosami, że są takie fajne, mięciutkie i pachnące". Obrosłam w piórka, bo mój mężczyzna uwielbia włosy i ciągle się nimi bawi, więc jak coś się zmienia to od razu zauważa różnicę, a ta była na wielki plus. 
Podsumowując działanie maski jest rewelacyjne. Mam długie włosy i mam wrażenie, że tej maski było nieco za dużo - zwłaszcza po informacjach, że nie powinno się używać masek do włosów na skalp i w nie odpowiednich ilościach. Zapach był okropny tylko podczas działania maski. Po przebudzeniu włoski pachniały bardzo ładnie. Ponoć maska jest odpowiednia do włosów farbowanych - no moje trochę farbowań i zniszczeń przeżyły, więc myślę, że dobrze moim włosom się stało pod kapturkiem niesfornym. Dodatkowo z dziecinną łatwością dały się rozczesać i nie miałam z nimi jakiegoś dużego problemu - czesały się niemal same.
Pewnie jakoś od razu włosy się nie zregenerują, ale mimo wszystko maska przypadła mi do gustu, nie licząc problemów z założeniem śmiesznego kaptura, bo to była tragedia.
Myślę, że jeśli zrobią wygodniejszą formę w aplikacji niż ten kaptur (np. z normalnym ściągaczem lub gumką), to z chęcią zakupię jeszcze taką maskę. 


Teraz 3 próbki kremów Avena Instituto Espanol:
- Collagen Body Regeneration Softens & moisturizes z ekstraktem ze śluzu ślimaka
- Krem do z linii owies i kolagen marki
- Aloesowe nawilżające mleczko do ciała.


W zasadzie najbardziej pasował mi 1 i 2 krem. Choć drugi urzekł mnie zapachem to niestety ten zapach był duszący i drażniący. Natomiast aloesowe mleczko bardzo dziwnie i specyficznie pachniało jakimiś ziołami? ogórkami? Sama nie wiem. Nie podobał mi się na pewno.  


Poza trzecią próbką, pierwsze dwie czyniły moją skórę delikatną i gładką, choć nie jakoś szałowo.  Łączy te kremy 3 jedynie to że szybko się wchłaniają i łatwo się je rozprowadza po ciele.
Jedyne czego nie rozumiem to tej wielkiej dziury w próbce mleczka aloesowego. Czemu to miało służyć? Wieszaniu? No ciekawe.


Ostatnią próbką jest GOJI DERMA PLUS Wielozadaniowy krem do twarzy i ciała z ekstraktem z jagody Goji bogaty w składniki antyoksydacyjne i odżywcze. Przyznam szczerze mam mieszane uczucia co do tej próbki. Zapach jej przypomina jakiś sklep z farbami, dla Adama wali apteką. No cóż.

Ale działanie myślę, że jest naprawdę dobre, bo po nim mam gładką i delikatną buzię. Kremik szybko się wchłania.
To tylko próbka, ale myślę, że warto zainwestować w pełnowartościowy produkt, jeżeli komuś nie przeszkadza zapach. ;) 


Reasumując większość produktów mi się podoba. Myślałam, że będę marudzić i narzekać, ale nie jest tak źle. Najbardziej podoba mi się maska
G Synergie i możliwe, że jeszcze sięgnę po tą markę.
Dodam tylko minus całej kampanii (poza tymi, które opisałam na początku - na żadnym produkcie poza kapturem i czarnej masce nie było języka polskiego. Było to strasznie denerwujące. Na szczęście coś angielskiego znam no i wujcio google się przydaje też.  No i nie zezwalam na wykorzystanie zdjęć z moim wizerunkiem, które umieszczone są na DC. Mam nadzieję ten zapis jest coś wart.
Mieliście jakiś produkt z tych przedstawionych wyżej? Jeśli tak to pochwalcie się swoimi ocenami, jestem ciekawa Waszej opinii. :)

Pozdrawiam,

 Janettt

6 komentarzy:

  1. U mnie tez sprawdziła się ta czarna maska lepiej niż ta od Pilaten :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szalenie zaciekawiła mnie ta maska z kapturem, chętnie jej poszukam. Ja się właśnie doczytałam w ich regulaminie tych wszystkich rzeczy i nie zamierzam się zgłaszać do takich akcji :) Zawsze czytaj regulamin :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam, ale tym razem jakoś mnie przyćmiło xD

      ciekawa jest tylko ten kaptur marny, albo ja nie znam się na takich rzeczach :D
      W Kontigo jest ta marka, ale nie wiem czy tą maskę też mają ;)

      Na DC na zdjęciu jest ta maska - tu zapomniałam dodać :P

      link do recenzji na DC ;) https://dresscloud.pl/p/590091/u03.0118.Janettt.5a5241ea8bf1a.jpg?v=1515340266

      Usuń
  3. Natomiast u mnie oprócz tego aloesowego kremu nic więcej mi się nie sprawdziło :(

    OdpowiedzUsuń

Skoro już tu jesteś mam nadzieję zostawisz jakiś ślad. :)

Copyright © 2014 Świat obiektywem Janettt , Blogger