Piekąca porażka, czyli jakiego peelingu nie używać.

Obiecałam ostatnio, że mój następny wpis będzie o matowej pomadce, ale w międzyczasie postanowiłam dać coś lżejszego. W końcu pomyślicie, że ja zawsze jestem na nie, ale łatwiej mi się pisze o tym co mi się nie podoba niż podoba. ;)
Dosłownie jakieś 2 dni temu użyłam
EFEKTIMA Mineral - Spa, Peeling + maska + krem myjący do twarzy 3 w 1. Produkt ten znalazłam w urodzinowym Shiny Box. Przymierzając się do użycia nie spodziewałam się, że może się to źle skończyć.

Producent poleca użyć produktu na 2 sposoby:
peeling lub maskę.  Ja wybrałam opcję drugą i przed zostawieniem jako maska i tak trzeba potrzeć skórę by zrobić peeling. Dzięki temu specyfikowi możemy uzyskać 3 efekty jakie opisuje producent:
  • Efekt kremu myjącego, który łagodnie oczyszcza i nawilża naskórek, uzyskujemy dzięki połączeniu wyjątkowo delikatnych środków myjących wraz ze składnikami odżywczymi.
  • Efekt peelingu uzyskujemy dzięki ścierającym drobinkom z alg, które doskonale wygładzają i złuszczają martwe komórki naskórka.
  • Efekt maski do twarzy opracowano dzięki wzbogaceniu kosmetyku w naturalne i skuteczne w działaniu składniki, tj. zielone błoto mineralne, białą glinkę i ekstrakt  z lilii. 
Efekty opisane są obiecująco, więc co mi nie pasuje? Hmmm... Po pierwsze zapach. Jest strasznie zniechęcający - początkowo myślałam, że to z powodu terminatora, który był do grudnia 2017 (miesiąc niecały to nie długo, a saszetka była szczelnie zamknięta). Jednak czytałam opinie innych dziewczyn i nie tylko ja uznałam ten zapach za nieprzyjemny. Choć może jestem niezwyczajna do takich zapachów i stąd ta reakcja, bo wąchając, któryś raz z kolei nie jest aż tak źle jak na początku.
Konsystencja jest taka lekko glinkowa choć to akurat nie jest da mnie minusem, w produkcie są wyczuwalne drobinki peelingujące i niestety stwierdzam, że muszą być bardzo ostre, a dlaczego to zaraz napiszę. Kolor ma taki blado brązowy? Same zobaczcie na zdjęciu, niestety z lampą - na żywo jest troszkę ciemniejszy.
Podczas peelingu moja skóra dosłownie płakała - drobinki alg są na tyle ostre, że miałam podrażnioną i zaczerwienioną buzię okropnie po zabiegu. Niestety jako maskę trzymałam nie 5min jak na opakowaniu zalecano, nie wiem czy nawet minutę wytrzymałam z maską na buzi. Skóra okropnie mnie piekła i stwierdziłam, że zdejmę już bo naprawdę szczypało niemiłosiernie. Zmywając gąbką (delikatną stroną, bo niestety rękawice do tego zostawiłam u mamy) jak i wycierając buzię ręcznikiem - odczuwałam ból po tym peelingu. Parę już takich peelingów miałam i masek, po których czułam lekkie szczypanie, ale takiego efektu po nie miałam po żadnej. Co prawda skóra jest miękka i gładka po zabiegu, ale żeby uzyskać taki efekt cierpieniem nie ma co się poświęcać.
Podsumowując dla mnie to totalny niewypał i bubel - na pewno nigdy nie sięgnę już po ten produkt, a wcześniej na maskach tej firmy nigdy się nie zawiodłam. Producent zapewnia na opakowaniu o delikatnym działaniu - w praktyce jest niestety na odwrót. Wciąż czuję, że skórę mam wrażliwą, choć nie tak jak jeszcze wczoraj. W dniu zabiegu i jeszcze wczoraj czułam jakby mnie lekko paliła skóra. Po zmyciu maski nałożyłam resztę próbki kremu NOREL DR WILSH Pearls and Gold i myślę, że trochę uratowałam tym skórę.



Pojemność: 10ml
Cena: ok. 2-3zł
Moja ocena: negatywna
 
Pozdrawiam,


 Janettt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skoro już tu jesteś mam nadzieję zostawisz jakiś ślad. :)

Copyright © 2014 Świat obiektywem Janettt , Blogger