Sałatka z brokułem i sosem czosnkowym wlasnej roboty. :)

Sałatka z brokułem i sosem czosnkowym wlasnej roboty. :)

Cześć! 

Dziś będzie trochę kulinarnie. ;) Przedstawię Wam moją i Adama ulubioną sałatkę, którą Adam bardziej ubóstwia niż ja. :) Zaczęła się z nią przygoda jakoś na początku znajomości z Adamem. Później zaczęliśmy ją robić i modyfikować na święta, a aktualnie robimy ją nawet czasem poza świątecznymi okazjami. ;) Pierwotna wersja była z kukurydzą i czymś chyba jeszcze, ale mój nie ślubny nie lubi więc zrobiliśmy ją po swojemu. Niżej podam Wam przepis. :) A teraz jeszcze historia sosu czosnkowego. Kiedyś jego przyrządzanie należało do mnie - aktualnie Adam nie wyobraża sobie, że ten sos mógłby robić ktoś inny niż on sam. :D Ja jedynie mogę posmakować u co najwyżej obrać czosnek i pokroić. On musi wszystko zblendować, bo inaczej marudzi jak dziecko. :D  


Teraz przejdźmy do przepisu po naszemu. ;)

 Składniki:
 brokuł
papryka czerwona, żółta lub zielona (choć ostatnio zrobiliśmy bez papryki)
pomidorki koktajlowe
ser żółty 
ser feta
szynka w kawałku 
czerwona cebula (lub/i por)
pieprz czarny mielony 
pieprz ziołowy 
sól

Składniki do sosu:
czosnek (wg uznania - my zużywamy ok 3/4 główki)
jogurt naturalny (najlepiej grecki)
majonez 
sól
pieprz czarny 
pieprz ziołowy

Przygotowanie sosu:
Czosnek obieramy, jogurt i majonez w proporcji 2/3 jogurtu i 1/3 majonezu dodajemy do pojemnika od blendera, w którym będziemy "ucierać" sos w proporcji. Dodajemy czosnek (najlepiej pokrojony na mniejsze kawałki i blendujemy, a następnie przyprawiamy do smaku i ponownie blendujemy. Gotowe z kubkiem od blendera wstawiamy do lodówki by się wszystko "przegryzło".

Przygotowanie całości:
Wstawiamy wodę, żeby ugotować brokuł, który przed włożeniem do wrzącej osolonej wody  dzielimy go na różyczki nie za duże i nie za małe. Wystarczy chwila gotowania - lepszy będzie chrupki niż rozpadający się (no chyba, że ktoś lubi papkę :P ).  Paprykę kroimy w małe paseczki, ser żółty, szynkę i fetę w kostkę lub pokruszyć na sałatkę *(początkowo były jeszcze jajka na twardo oraz kukurydza z puszki, ale zrezygnowałam z tego i może nawet dobrze). Pomidorki i cebulę kroimy na ćwiartki (pora w talarki) - cieniutko cebulę i pora. :)  Całość mieszamy razem w misce (najlepiej metalowej). Przyprawiamy. Na koniec (przed podaniem) zalewamy sosem.
Gotowe!

Smacznego! :D


Mam nadzieję przepis i Wam przypadnie do gustu, a może byście inaczej urozmaicili przepis. Nie bójcie się, czekam na Wasze propozycje w komentarzach. :)

Pozdrawiam,
Janettt
Depilacja laserowa - pierwsze starcie.

Depilacja laserowa - pierwsze starcie.

Hej Wam! :)


Kilka dni temu wygrałam bardzo fajną nagrodę w konkursie stronki Estetica Clinic na Facebooku - depilację laserową.  Zapisałam się na 22.08, ale termin był możliwy nawet jeszcze w ten poniedziałek, a z racji, że po 13.08 będę jechać znów w rodzinne strony postanowiłam wybrać ten termin, a nie inny. :) A tu możecie przejrzeć ofertę kliniki na ich stronie  http://www.estetica-clinic.pl/. Klinika mieści się oczywiście w Warszawie na Wilanowie. 


Nie powiem jestem wstydzioch i chyba wyglupiłam się podczas rozmowy. Chyba wyszłam na słodką idiotkę, która nie wie nic. :D Ale trudno, zapytałam o co chodzi z bikini podstawowym niestety stres mnie chyba zjadł, a Pani nie wiedziała o co ostatecznie pytam i idę prawie w ciemno - dobrze, że jest internet. ;) Aaaa - pomijam już, że na samym początku nie umiałam się wysłowić po co dzwonie. Chyba moje lęki nigdy nie znikną. ;x 
Ale wracając do zabiegu - jestem bardzo ciekawa jak się spisze. Już długi czas myślałam o takim rozwiązaniu, ale nie byłam pewna. Teraz mam okazję spróbować, ale nie wiem ki diabeł namówił mnie na okolice bikini. Ja tam się spale ze wstydu. ;x Wyzwanie przede mną ogromne. Dam Wam znać jak było i jak działa urządzenie Vectus, które mnie oskubie z włosów tu i ówdzie. ;) 

Pozdrawiam,
Janettt

P.S. Jeżeli chcielibyście jakichś zmian lub macie jakieś propozycje to śmiało piszcie do mnie - możecie na mail'a lub na Facebooku na moim fan page bloga (wystarczy kliknąć w odnośniki). :)
Nowe cele - ja w obiektywie...

Nowe cele - ja w obiektywie...

Cześć! 

Ostatnio koleżanka namówiła mnie na złożenie konta na portalu megamodel.pl i powiem szczerze - myślę, że to może być ciekawe przeżycie. Dlaczego? Po pierwsze zawsze marzyłam o profesjonalnej lub chociaż polptofesjonalnej sesji zdjęciowej, a po drugie to moja szansa by walczyć z nieśmiałością. Może to nie wyjdzie, ale myślę, że warto. Konto założyłam jakieś dwa dni temu, a już mam kilka propozycji (pomijając kilka trefnych) i jeżeli dobrze pójdzie to w piątek czeka mnie pierwsza sesja. Strasznie się tym stresuje, ale mam nadzieję nie potrzebnie. Oczywiście napiszę o moich wrażeniach i trzymajcie kciuki. :) Może być ciężko przez moją nieśmiałość - mam nadzieję ten Fotograf ma dużą cierpliwość.

Ponadto, jestem z Adamem u moich rodziców (nie - nie pogryźli się :P ). Może też tylko dlatego mam szansę tak szybko wziąć udział w sesji, ponieważ Fotograf jest z moich rodzinnych stron. :) Co prawda zdjęcia jeśli będą dostanę pod koniec sierpnia, no ale dla dobrych efektów i satysfakcji trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Ważne i miłe jest dla mnie, że Ci którzy piszą dostrzegają mój potencjał no i zachwalają moje oczy - noooo i niektórzy usta. :)

Dziękuję Małgosiu za polecenie portalu i wdrążenie w temat. Kochana z Ciebie osoba. :*

A to jedno z moich amatorskich selfie ;)

Pozdrawiam,
Janettt :)
KAILAS - Ajurwedyjski krem z himalajskich ziół na problemy skórne.

KAILAS - Ajurwedyjski krem z himalajskich ziół na problemy skórne.

Witajcie!
Dziś chciałam Wam przedstawić Ajurwedylski krem z himalajskich ziół na problemy skórne KAILAS - produkt naturalny - bioorganiczny, wolny od modyfikacji genetycznej - FREE GMO, wyprodukowany w Indiach. Co najważniejsze NIE JEST TESTOWANY NA ZWIERZĘTACH.


Jestem pod ogromnym wrażeniem działania tej maści. Już po tygodniu regularnego stosowania zaczęło być widać efekty! Jak Wam pewnie jeszcze nie wiadomo mam spory problem ze skórą na całym ciele - świeże rany, blizny, strupy... Nie jest to miły temat, ale z racji tego, że jestem szczera oraz w związku z testowaniem produktu postanowiłam o tym napisać, jednakże nie będę pokazywać jak to u mogę wygląda - cały czas z tym w każdym razie walczę. Moje testowanie niestety skończyło się po 1,5 tygodnia stosowania na całym ciele (małą część zostawiłam do smarowania twarzy). Opakowanie, które dostałam ma zaledwie 20g, więc było niemożliwe by starczyło na dłużej.


Może teraz o samym kremie.
KAILAS to produkt, który łagodzi
- skutki otarć
- ukąszeń owadów,
-podrażnień skóry, np. po goleniu i depilacji.
Stosowany również przy:
- łuszczycy,
- hemoroidach,
- grzybicy,
- kurzajkach,
- oparzeniach,
- odleżynach,
- opuchnięciach.
Krem jest mieszaniną olejów roślinnych o właściwościach nawilżających i odżywiających połączoną z ekstraktami roślinnych o właściwościach łagodzących i stymulujących regenerację naskórka oraz mikrokrążenie skórne, a także usuwających przebarwienia. Dzięki substancjom zawartym w kremie jest on antybakteryjny i przeciwgrzybiczy.
Krem powstał przy użyciu ziół tj.:
- Cocos Nucifera (olej kokosowy)
- Santalum Album (olej sandałowy)
- Azardirachta Indica
- Borneo Camphor
- Shorea Robusta
- Cyndon Dactylon
- Cissampelos Pareira
- Tribulus Terrestris
- Aqua Calcis.


Dla mnie ten krem jest fantastyczny. Działa dość szybko. Ostatnio zrobił mi się bardzo uciążliwy strup z tyłu głowy i tak w końcu pomyślałam posmaruje to tym kremem... Następnego dnia bardzo się zmniejszył i prawie nie było po nim śladu. Na nogach również poznikało dużo plamek i strupków, najlepiej maść działa na świeże rany. Na buzi także szybko zniknęły świeże rany i blizny. Jak dla mnie maść jest WARTA ZAKUPU dla samego działania. A skoro nawet Adam zauważył różnicę to naprawdę jest świetna - nawet dał się namówić by i jego nią smarować co jest wielkim postępem. :) Chciałam także zwrócić uwagę, iż po pierwszym użyciu moje nogi nabrały normalnego koloru (zazwyczaj mam lekko zaczerwienione). I tym samym pozbyłam się przebarwień. To mnie bardzo mile zaskoczyło. :) Również moje stopy dzięki tej maści pozbyły się zgrubień i suchości oraz zmiejszyły się odciski.


Zapach? Hmmm... z takim jeszcze się nie spotkałam. Lekko mentolowy - jakby maść kamforowa w bardzo delikatnej wersji. Po przyzwyczajeniu zapach przyjemny. :) Po prostu naturalny.   Kompetencja w sam raz - nie leje się i w miarę dobrze się rozprowadza. Jeden mankament - woda wapienna oddziela się od kremu co jednak jest normalnym procesem i w sumie nie przeszkadza w niczym. 
Krem jest sprzedawany w  opakowaniach 8g (ok. 18zł) i 20g (ok. 28zł) dostępny w aptekach (choć na CENEO ceny zaczynają się od 21zł z groszami.

Tutaj znajdziecie stronę na fb tego kremu, na instagramie tutaj
oraz stronę internetową http://ayurvedik.pl/. Zapraszam gorąco. :)

Mam nadzieję spodoba Wam się ten krem tak jak mi. Niestety cena za tak małe opakowanie jest dość wysoka i mnie na chwilę obecną nie stać. Brak pracy robi swoje. Jednak jak tylko nadarzy się okazja i pojawią się fundusze z pewnością zakupię ten krem. Pewnie trochę chaotycznie piszę ale za jakiś czas gdy nabiorę wprawy to się zmieni. :)

Pozdrawiam,
Janettt
Copyright © 2014 Świat obiektywem Janettt , Blogger