Farbowanie - Marion 610 Głęboka czerń

Hej Kochani! :)

Dziś przed wyjściem do dermatologa nie wytrzymałam - wzięłam się za farbowanie włosów. ;) Farbę kupiłam jeszcze będąc u rodziców w drogerii Natura za 5,99zł. Z ciekawości poszukałam informacji o tej farbie (głównie w celu znalezienia "instrukcji" - nie lubię bez nich farbować włosów nawet jeśli robię to po swojemu, ale okazało się że ulotki nie ma w opakowaniu). Przy okazji przeczytałam dużo złych opinii na temat farb Marion - dlaczego? Nie mam pojęcia. Nie pierwszy raz używam tej farby i chyba nie mam jej nic do zarzucenia. A więc co znalazłam w opakowaniu (pomijając brak ulotki):
- Farba w saszetce (40ml)
- Utrwalacz w wygodnej butelce z aplikatorem (40ml)
- Rękawiczki.




Skład


Właśnie robiłam dodatkowe zdjęcia do postu i zauważyłam że zamiast ulotki instrukcja była na saszetce. :D 
Instrukcja

To chyba oszczędność lub oszczędzanie drzew które zostały by wykorzystane do zrobienia papieru na ulotki. ;) W sumie? To nawet dobre rozwiązanie, ale wg mnie na opakowaniu powinni dodać informację gdzie znajduje się instrukcja. Na innych farbach (na opakowaniach) wydaje mi się że zazwyczaj piszą iż ulotka jest w środku. W każdym razie zasugerowałam się poprzednimi farbami i ufarbowałam włosy jak zwykle jeżeli chodzi o czas - czyli jakieś 10 minut odrosty i 20-30 min reszta. ;)
Jeżeli chodzi o aplikator jest to naprawdę wygoda farbując włosy samemu. Saszetka to również dobry pomysł - łatwiej z niej wszystko wycisnąć, bo w tubce zawsze coś zostanie. Nie lubię tubek z farbą właśnie z tego powodu. Zawsze część produktu zostaje w środku. Zazwyczaj też farba jest dość gęsta, a ta jest dość rzadka i szczerze mówiąc łatwiej się ją nakładało dzięki temu (oczywiście nie było rzadka jak woda - powiedziałabym że gęstość była w sam raz). Rękawiczki? Oczywiście przy farbowaniu było ok, przy spłukiwaniu oczywiście się porwały i palec czarny. ;)
No tak. Ale co z brudzeniem głowy farbą? No oczywiście przed wysmarowałam się tłustym  kremem Nivea (niezawodny chyba jeśli chodzi o to). Farba w miarę łatwo zeszła mi ze skóry - choć będąc na wizycie Pani dermatolog pytała co to za plama na ciele i jak powiedziałam że to od farby to się śmiała że ze mnie agentka. ;)



Jak dla mnie ta farba zasługuje na ocenę 10/10! Kolor ładnie pokrywa i nie spływa z włosów a płukanie zakończone sukcesem (zazwyczaj płuczę włosy w nieskończoność a kolorowa woda leci cały czas). Do tego nie ma jakiegoś przerażającego zapachu - w sumie nie zwróciłam uwagi na zapach (przy innych zapach był intensywny i niemiły). Tutaj jest niewyczuwalny zapach. I co najważniejsze ta mała na pozór pojemność starczyła na całe moje włosy! A najkrótsze nie są. 



Jedyne co ciężko mi stwierdzić to kondycja włosów po tej farbie, bo po spłukaniu umyłam włosy (wygranym) szamponem bez zbędnych dodatków a następnie po nałożeniu maseczki (z Biedronki), o której też Wam również jeszcze napisz - włosy były delikatne, lekkie i łatwo się czesało je nawet mokre.

Po całym zabiegu wysuszyłam włosy suszarką z jonizacją (kupiona w Biedronce za ok. 50 zł - rzadko używam suszarki ale myślę że było warto). 


Po wysuszeniu spryskałam odżywką również Marion do włosów farbowanych. 



Farba chyba najlepsza ze wszystkich i za tak małe pieniądze. Polecam z czystym sumieniem. :)

Moje włosy przed farbowaniem:




I po farbowaniu:








Pozdrawiam,
Janettt 

2 komentarze:

  1. Ładny efekt. Zazwyczaj farbuję u fryzjera, ale przydałoby mi się odświeżyć kolor ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie nie stać na wizyty u fryzjerów ;)
    więc już się przyzwyczaiłam że sama farbuję :)
    i nie najgorzej mi to chyba wychodzi ;)

    OdpowiedzUsuń

Skoro już tu jesteś mam nadzieję zostawisz jakiś ślad. :)

Copyright © 2014 Świat obiektywem Janettt , Blogger