Rozmowy nocą. Rozważania...

Źródło: Google

Hej.

Jestem ciekawa czy prowadzicie rozmowy ze swoimi partnerami, znajomymi, rodziną - rozmowy na różne nieoczywiste tematy choćby o istnieniu "innego świata", duchach czy choćby o znaczeniu snów i działaniu ludzkiego mózgu. Na co dzień raczej u mnie jest tak, że albo siedzę wlepiona w telefon, sprzątam lub gotuję, a Adam znowu siedzi przed laptopem i nie nachodzi nas jakaś potrzeba głębszej rozmowy, chyba że w telewizji coś leci co próbujemy przeanalizować na swój sposób. Jednakże najczęściej na rozmowy zbiera nam się nocą, a ostatnimi czasy nad ranem. Tak było też ostatniej nocy - rozmawialiśmy bardzo długo, zazwyczaj ja zadaje nurtujące mnie pytania, a On odpowiada na nie tak jak uważa. Ostatniej nocy rozmawialiśmy, np. na temat naszych snów. Skąd taki temat? A no dlatego, że często śnią mi się ostatnio sny, które śniły mi się także lata temu. Tak było ze snem sprzed dwóch nocy. Tym razem twarze 2 osób były wyraźniejsze, a trzecią okazał się Adam. Zastanawiałam się czy po prostu mój mózg tak sobie to wpoił i wyobraźnia w śnie zadziałała, tak że zobaczyłam akurat Adama, czy może jak on mówi )podobnie z resztą), że musiałam o nim dużo myśleć ostatnio i stąd jego osoba w moim śnie. 

Czasami mam też coś takiego, że w ciągu dnia coś mówię lub coś robię i w tym momencie uświadamiam sobie że to kiedyś było sen, a za kolejnym razem zaczynam wolniej mówić(robić) to co we śnie analizując to i wiedząc że właśnie to samo robiłam we śnie. Dla mnie to jest nie pojęte!
Albo kwestia duchów. Wierzycie w nie? Ja czasami mam wrażenie, że jednak jest to życie po śmierci naszej duszy (choć w niebo i piekło raczej nie wierzę). Kiedyś po śmierci dziadka było słychać te same odgłosy z jego kuchni, które za życia wykonywał wieczorami i to charakterystyczne chrobotanie jego ulubionym stołkiem. Oczywiście poza mną nikt tego nie słyszał, a ja pamiętałam te odgłosy, ponieważ często z dziadkiem siedziałam i mu pomagałam. Inna sprawa - opowieści Adama - po nich się bałam spać, ale to było podczas poprzedniej wizyty u rodziców, gdy uraczył mnie historiami o postaci bez twarzy, ruszającej się i biegającej rękawiczce jakby w środku była ludzka dłoń, czy o postaci, którą widział w pokoju, która nachylała się nad nim i zniknęła. Byłam przerażona potem i zasnęłam dopiero mocno wtulona w niego. ;) Powinien sam Wam to opowiedzieć, ale nie liczę na to. Poza tym uwielbiam słuchać kiedy mówi. Fascynująco i ciekawie opowiada - jakby nie patrzeć tym też mnie uwiódł już na pierwszym spotkaniu. :)

Źródło: Google

Również podczas ognisk, gdy jest już ciemno, a niebo rozświetlają miliardy ciał niebieskich (nieliczne widoczne dla naszego oka), zastanawiamy się jak to wszystko powstało. Według nas w innych galaktykach możliwe, że są inni tacy jak my, ale dotarcie tam zajęło by niewyobrażalnie wiele lat więc i tak podróż do innych galaktyk jest niemalże bezsensowna. Może też naprawdę jakieś UFO istnieje, ale ich technologie tak poszły do przodu, że są w stanie przebyć galaktyki w krótkim czasie czego my pewnie nie doświadczymy jeszcze przez dobre kolejne setki tysięcy lat.

Źródło: Google


Tu pewnie będzie kwestia sporna, ale nie boję się przekazać tego co myślę - uważamy, że Bóg po prostu nie istnieje, a wiara jest tylko ludzkim wytworem by do czegoś w życiu dążyć, by mieć ten "cel" w życiu.

Zacytuję także słowa znajomej mi osoby znajomego z jednej z dyskusji na Facebooku:
"Jeszcze trochę inaczej dopowiem. Ludzki mózg jest tak skonstruowany, że zawiera w jednym ze swoich obszarów miejsce określane przez naukowców jako ośrodek wiary, albo ośrodek Boga. Wszystkie cywilizacje ludzkie istniejące dotychczas na Ziemi, rasy, plemiona, szczepy zawsze wierzyły z jakieś bóstwa albo bogów. Jedynie zwierzęta nie posiadają w swoich obszarach mózgowych takiego elementu. W latach 70-tych sowieccy naukowcy prowadzili eksperyment w warunkach ambulatoryjnych, mający na celu podawanie bardzo małym dzieciom których organizmy dopiero się rozwijały, specjalnych środków hormonalnych, które to hormony miały zniszczyć w ich mózgu ten właśnie ośrodek odpowiedzialny za wiarę. Krzywda żadna dzieciom oczywiście by się nie stała, bo ta część mózgu nie ma żadnego wpływu na funkcjonowanie organizmu, wywołuje jedynie specyficzne odczucia polegające na szukaniu czegoś, w co można by było wierzyć. Eksperyment nie powiódł się, gdyż ku zdumieniu naukowców, organizmy dzieci w bardzo krótkim czasie uodporniły się samoistnie na działanie owych hormonów."


I jak to wytłumaczyć? hmmm ciężko powiedzieć, ale bez wiary nie czuję się jakaś gorsza czy pominięta. Chodząc do instytucji nazywającej się "kościołem" czy modląc się nie czułam tego, a wręcz się męczyłam i jak patrzyłam na rodziny chodzące do  tego miejsca myślałam, że nie chcę całe życie chodzić co niedziela do kościoła, a przy Adamie zrozumiałam, że nie muszę tego robić.  Nie męczymy się niepotrzebną wiarą w coś co nie istnieje (w naszym mniemaniu), a te objawienia, itp.? Według mnie to po prostu zjawiska normalne tak jak, np. duchy czyli nie koniecznie realne, a nawet jeśli to nie jest to zasługą Boga. Poza tym jak wierzyć, gdy proboszczem jest osoba, która interesuje się chłopcami - tymi dużymi jak i tymi małymi... Ponoć osoba duchowna powinna się wystrzegać takich rzeczy. Moim zdaniem wszędzie powinni być pastorzy, którzy mogą zakładać rodziny, bo ksiądz to też człowiek i normalne, że ma ciągoty jak każdy inny człowiek na świecie. Może dzięki temu nie byłoby takich sytuacji, że księża (tak jak i zakonnice) potajemnie się poddają nierządom i wychodzą z tego dzieci... Pociąg seksualny nie wyklucza ich z bycia człowiekiem, więc dlaczego ma nie korzystać z uroków życia? Myślę, że gdyby mogli mieć normalne rodziny nie byłoby tych wszystkich afer, bo byłoby to po prostu "legalne" i nie byłoby tyle szumu w okół tego, a może nawet nie ciągnęło by ich do małych dzieci, gdyby mieli kobiety, które by ich zaspokajały. Pewnie gdy ministrantami są tylko chłopcy też z nimi źle robi bo przebywają tylko w towarzystwie swojej płci i to trochę ich wypacza. Dlatego ja bym pozwoliła im na zakładanie rodzin na legalu. Bądźmy tolerancyjni!


Pół żartem, pół serio. Źródło: Google
Myślę, że nigdy nie dowiemy się jak naprawdę to wszystko się zaczęło - galaktyki, planety (ciała niebieskie), ludzie, zwierzęta - ale wiem, że to intrygujący temat i warto go poruszać. Czekam na Wasze komentarze. :) Mam nadzieję nie wywołam tym wpisem żadnej wojny. Wymiana poglądów jest jak najbardziej pożądana i liczę na Wasze opinie. :)

BTW. Kiedyś bardzo lubiłam oglądać "Nie do wiary", ale na dzień dzisiejszy nie wiem ile było w tym prawdy. Przypomniało mi się o tym programie, bo przed chwilą był właśnie w telewizji. :) A Wy macie jakieś programy o takiej "nieoczywistej" tematyce, a może jakiś kanał na You Tube śledzicie o tym? Nie pogardzę linkami. :)

P.S. Znalazłam ciekawy artykuł a pro po snu może Was zaciekawi. :)


Pozdrawiam,
Janettt :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skoro już tu jesteś mam nadzieję zostawisz jakiś ślad. :)

Copyright © 2014 Świat obiektywem Janettt , Blogger